We Włoszech Karol Basz zakończył jazdę lamborghini na pierwszym miejscu

 

 

Karol Basz (z lewej) i jego japoński zmiennik Takashi Kasai

(© Fot. facebook)

Karol Basz (z lewej) i jego japoński zmiennik Takashi Kasai
Wyścigi samochodowe. – Pojechałem świetny wyścig w bardzo trudnych warunkach: było 35 stopni na zewnątrz, 70 w aucie. Swojemu zmiennikowi przekazałem samochód na pierwszym miejscu – mówi Karol Basz. – Nie ukrywam więc, że jestem trochę zawiedziony końcowym wynikiem. Ale ze swojej pracy mogę być bardzo zadowolony.
Na torze w Misano krakowski kierowca – znany do tej pory z sukcesów w kartingu – wystąpił w drugiej rundzie wyścigowych mistrzostw Włoch samochodów GT. Basz startuje w nich w barwach ekipy Antonelli Motorsport, pędząc ponad 600-konnym lamborghini huracanem. Za kierownicą zmienia się z Japończykiem Takashim Kasaim.

Rywalizują załogi, co akurat w ten weekend nie wyszło na dobre Polakowi. Jeździł dużo lepiej od japońskiego partnera, który już w kwalifikacjach popełnił drobne błędy – w efekcie uzyskał piąty wynik, oznaczający takie właśnie pole startowe do pierwszego wyścigu.

 
 
 
 
 

W tej rywalizacji Kasai stracił dwie pozycje, a gdy usiłował odrabiać straty – dopadł go pech. Czyli inny samochód. – Nasze auto zostało uderzone, w wyniku czego doszło do przebicia opony. Takashi musiał zjechać do boksu, żeby wymienić koło. Mieliśmy już dwa okrążenia straty, nie było szans na wysokie miejsce. Swoją część wyścigu pojechałem na zasadzie treningu, zbierania doświadczeń – opowiada Basz. Polsko-japoński duet zajął 15. miejsce.

Następnego dnia Karol wystąpił w jednej z głównych ról. Drugą pozycję startową, dodajmy, zawdzięczał swojemu występowi w „czasówce”.

Od razu po starcie wyszedłem na prowadzenie – opowiada. – Potem powiększałen dystans od rywali, do zmiany dowiozłem auto z przewagą 3,1 sekundy. Mogę powiedzieć, że swój odcinek pojechałem perfekcyjnie. Kasai miał bardzo dobrą sytuację, by utrzymać prowadzenie. Niestety, kluczowym dla nas momentem wyścigu okazał się wyjazd na tor samochodu bezpieczeństwa.

Auta biorące udział w wyścigu jadą wówczas za nim i nie mogą między sobą rywalizować. W czasie pobytu na torze samochodu bezpieczeństwa obowiązują też inne zasady – m.in. zakaz wyprzedzania go.

Kiedy safety car zjeżdżał z toru, Kasai zrównał się z nim. No i zostaliśmy karę 25 sekund – żałuje Basz.

Japończyk dojechał do mety drugi, ale po doliczeniu kary załoga Antonelli Motorsport została sklasyfikowana na 6. pozycji.

Takie życie, taki urok motorsportu – komentuje Karol. – Po tym weekendzie nie mam sobie nic do zarzucenia. Pokazałem, że potrafię być szybszy od chłopaków, którzy w jeździe tak mocnymi autami mają duże doświadczenie. Moje jest przecież bardzo małe, a tor w Misano był dla mnie nowym. Miałem tu tylko dwa treningi po 20 minut – dodaje 25-latek.

Weekend we Włoszech zakończył w Brisighelli. Był jednym z gości na uroczystej kolacji, związanej z corocznym wręczaniem Trofeo Bandini – prestiżowej nagrody dla młodych kierowców. – Przypomnę, że w 2008 roku tę nagrodę dostał Robert Kubica – mówi Basz, wspominając swojego… kartingowego mentora z dzieciństwa. – Na kolacji było wiele sław sportu samochodowego, było mi miło znaleźć się w takim gronie.

Z Włoch Karol poleciał do Hiszpanii – na drugą rundę kartingowych mistrzostw Europy, która odbędzie się na torze Fernando Alonso w Oviedo. W wyścigowych mistrzostwach Włoch kolejne zmagania już tydzień później – na legendarnej Monzie.

Czytaj więcej. źródło: TUTAJ
 

Post Author: ola