90 lat Mille Miglia

W tym roku Mille Miglia kończy 90 lat. W 1927 roku, z inicjatywy Czterech Muszkieterów (Franco Mazzotti, Aymo Maggi, Renzo Castagneto, Giovanni Canestrini) po raz pierwszy rywalizowano na trasie z Brescii do Rzymu i z powrotem. Na starcie historycznego wyścigu w Brescii stanęło 77 samochodów a ogromny tłum wiwatował i zagrzewał zawodników do coraz szybszej jazdy przez całe 1600km czyli około 1000 mil.

Każda edycja Mille Miglia jest wielkim wydarzeniem ale tegoroczna, ze względu na okrągłą rocznicę, ma szansę być absolutnie wyjątkowa. Podczas pierwszej lutowej konferencji prasowej zaprezentowano nowe, nawiązujące do jubileuszu logo oraz zmodyfikowaną trasę na której będą rywalizować startujące samochody. Punkty Bresica – Rzym – Brescia pozostają oczywiście bez zmian ale tym razem zamiast nadmorskiego Rimini czy legendarnego toru Monza zawodnicy przejadą przez Weronę, Padwę oraz Perugię.

Drugi rok z rzędu partnerem tego jedynego w swoim rodzaju wyścigu będzie Cisowianka Perlage. Musująca woda w specjalnie przygotowanych puszkach i butelkach będzie ponownie orzeźwiać zmęczonych jazdą kierowców i ich pilotów.

Po raz kolejny również wystartuje Perlage Team, który w tym roku ma apetyt na jeszcze lepszy rezultat niż w roku ubiegłym.

 

Mille Miglia 2017 rozpoczęte!

W przepiękny, słoneczny czwartek 18 maja, w godzinach popołudniowych wystartował jubileuszowy Mille Miglia. Od czasu kiedy po raz pierwszy na Viale Venezia chorągiewka startera rozpoczęła zmagania kierowców z 1000-milową trasą minęło równo 90 lat.
Pierwszy dzień Mille Miglia 2017 rozpoczął się tradycyjnym lunchem w Muzeum Mille Miglia w Bresci. Podczas gdy kierowcy nabierali sił przed startem, fotoreporterzy i fani motoryzacji mogli nacieszyć oczy widokiem ponad 450 wyjątkowych samochodów zgromadzonych naplacu przed muzeum.

Tak jak miało miejsce to 90 lat temu uczestnicy tegorocznego Mille Miglia startowali kolejno ze specjalnej rampy na Viale Venezia. Trasa odcinka z Brescii do Padwy była bardzo malownicza. Kierowcy przejechali obok jeziora Garda, przez urokliwą Valeggio Sul Mincio oraz romantyczną Veronę. Na każdym kilometrze witani byli przez rozentuzjazmowane grupy kibiców.

Pomimo, że czwartkowa trasa nie była zbyt długa to jednak zaskakiwała załogi trudnością. Miała aż 25 odcinków specjalnych na czas i regularność. W ich trakcie samochody musiały pokonać wyznaczoną odległość albo w podanym czasie, albo utrzymując określoną prędkość. Warto dodać, że przez sporą część dystansu z Brescii do Padwy te bezcenne klasyki motoryzacji zmuszone były utrzymywać średnią prędkość około 100km/h.

Na szczęście każdemu zespołowi startującemu w Czerwonej Strzale towarzyszyła orzeźwiająca Cisowianka Perlage – oficjalny sponsor główny Mille Miglia, która pomagała uzupełnić utracone podczas wysiłku płyny i minerały.

Pomimo drobnych trudności technicznych oba Astony Martiny startujące w barwach Perlage Team dotarły do mety w Padwie w czasie pozwalającym na zajecie miejsc około połowy stawki. Po pierwszym etapie prowadzi włoska dwójka Luca Patron i Massimo Casale w O.M. 665 S Superba 2000.

Po krótkim odpoczynku, w piątek 19 maja na zawodników czeka wyjątkowo wymagająca próba – ponad 500-kilmetrowa trasa z Padwy do Rzymu.
 

Po więcej informacji zapraszamy na nasze kanały social-mediowe – blog Perlage Water oraz fun page na Facebokk’u i Instagramie.

Więcej: http://www.cisowianka.pl/millemiglia/?sub=sec127

 

Dzień drugi czyli wszytkie drogi prowadzą do Rzymu

Dla kierowców z początkowymi numerami, 19 maja rozpoczął się około 6.30, kiedy to przy akompaniamencie ryczących silników i aplauzie najwierniejszych kibiców, w drogę do Rzymu wyruszyły pierwsze ekipy. Startowali z tego samego miejsca, które wczoraj zgotowało im gorące przyjęcie, czyli Prato della Valle – głównego placu Padwy. W dwudziestosekundowych odstępach sędziowie wypuszczali kolejne auta, które w krótkim czasie utworzyły wielobarwną kawalkadę. Kiedy „czterysetki” opuszczały linię startu, pierwsze samochody docierały już do Monselice. Ale to przecież nie jedyne urokliwe miasteczko na trasie dzisiejszego etapu. W kolejnych godzinach kierowcy przekraczali granice Savignano sul Rubicone, Ferrary, Ravenny czy San Marino. W tym ostatnim musieli wjechać na sam szczyt góry, zaliczyć kilka check-pointów, następnie w odpowiednim tempie zjechać ze wzniesienia, a to wszystko przy prawie trzydziestostopniowym upale. Samochody z zamkniętym dachem taka pogoda zamienia w gorące pułapki. Z kolei kierowcy jadący w odkrytych autach są szczególnie narażeni na poparzenia słoneczne, o unoszącym się kurzu i drobnych kamykach nie wspominając.

Po chwili odpoczynku i lunchu w San Marino samochody wyruszyły w dalszą trasę, pokonując m.in. Todi, Asquaspartę i San Gemini. W końcu nie bez powodu Mille Miglia nazywany jest Najpiękniejszym Wyścigiem Świata. Raz, że startują w nim prawdziwe perełki motoryzacyjne – auta, których sam widok cieszy oko i ucho, dwa, że trasa, którą pokonują, biegnie przez najpiękniejsze zakątki Włoch. Wyścig pozbawiony wad? Nie do końca.

Trasa drugiego dnia zmagań została zaplanowana na ponad 600 km, wśród których kierowcy musieli się zmierzyć z aż 35 odcinkami specjalnymi. Po dość płaskim pierwszym etapie, szlaki drugiego dnia wyścigu prowadziły głównie przez górskie serpentyny. Czy spowalniały one kierowców? W żadnym razie. Mille Miglia nie jest bowiem wyścigiem rozgrywanym na czas, a na precyzję. Co to dokładnie znaczy? Że dla kierowców startujących w Wyścigu Tysiąca Mil kluczową kwestią jest utrzymanie stałej prędkości wyznaczonej przez organizatorów albo pokonanie odcinka w ściśle podanym czasie. Jak sobie z tym wyzwaniem radzą najlepsi? Zeszłoroczny zwycięzca pomylił się średnio o jedyne 0.03 sekundy! Do takich zadań specjalnych zostały stworzone odpowiednie systemy pomagające w kalibracji czasu. I właśnie jeden z nich uległ awarii w Astonie Martinie DB 2/4. Na szczęście nowy egzemplarz przyleciał dziś z Polski i w nocy zostanie zamontowany w aucie. Wygląda na to, że ekipę mechaników czeka bardzo krótka noc.

A co słychać w czerwonym Astonie Martinie 15/98? Napędził nam dziś sporo strachu, bo zniknął z pola widzenia i mapy trackującej na większość dnia, powodując tym samym serię czarnych myśli. Na szczęście odnalazł się w samą porę, czyli w momencie przyjazdu na metę drugiego dnia wyścigu. Rzymski finał ustawiony został na Via Veneto, nieopodal parku okalającego Villa Borghese, gdzie kierowcy parkowali swoje auta w kolejce, czekając na możliwość wjazdu na linię mety. Warto podkreślić, że godzina przyjazdu załogi na metę jest z góry określona – w końcu mówimy o wyścigu na precyzję. Pech chciał, że kierowców kończących etap po 23.00, w tym Dorotę i Krzysztofa Weka w Astonie z 1955 r., finisz w Wiecznym Mieście zaskoczył… ulewą. W dzień upał, w nocy burza. Niby typowa letnia pogoda, a jednak chyba nikt z kierowców i zgromadzonych kibiców do końca nie wierzył w taki obrót sprawy. Załoga Perlage Team z numerem 355 ostatecznie nie zdecydowała się na uroczyste przekroczenie mety i prosto z punktu kontrolnego w parku skierowała się na parking, gdzie auto przejęli mechanicy. Deszcz w Rzymie nie ustawał przez kolejne godziny. Ulice zaczęły zamieniać się w wielkie kałuże, część startujących w wyścigu aut, a garażowanych pod gołym niebem, będzie mieć jutro poważny problem z osuszeniem samochodów. Czy będzie to rzutować na poranny start? Przekonamy się już niebawem.

Więcej/ źródło/ zdjęcia: http://www.cisowianka.pl/millemiglia/?sub=sec128

Trzeci dzień rywalizacji – pod górę!

20 maja kierowcy mieli pod górę. I dosłownie i w przenośni. Etap z Rzymu prowadził przez kręte wzgórza Toskanii i Umbrii, które choć piękne, potrafią przysporzyć kierowcom sporo problemów. Tym bardziej, że pogoda również nie rozpieszczała. Pokonywanie wzniesień i ostrych zakrętów w pełnym słońcu na zmianę z ulewnym deszczem, czy nawet gradem, do łatwych nie należało. A nawet, powiedzmy sobie szczerze – było ciężkie i męczące.

Ale to nie jedyny problem z jakim ekipa Perlage Team musiała się wczoraj zmierzyć. Wczesnym popołudniem w trakcie jazdy urwała się część ramy  mocująca tylne zawieszenie Astona Martina DB 2/4. Groźnie to wyglądało, odpadł wahacz, który mógł spowodować nawet wywrócenie się samochodu i wielokrotne koziołkowanie. Na szczęście do tego nie doszło. Dzięki uprzejmości włoskich mechaników, którzy udostępnili ekipie Perlage swój warsztat, sprawnie udało się ten problem naprawić. Cała operacja trwała około 45 minut, a tak długie spóźnienie na punkt kontrolny musi wiązać się z nałożeniem na ekipę z numerem 355 punktów karnych. To jednak  niewielka cena za możliwość dokończenia Mille Miglia.

Pod względem przygód i trudności technicznych po wyjeździe z warsztatu było już z górki, ale jeśli chodzi o trasę wyścigu, to prawdziwe wzniesienia dopiero miały nadejść. Bowiem po przepięknej Sienie, Viterbo, Pistoi czy Montefiascone, które w pełnym słońcu i z wielką serdecznością przyjęły kierowców, nadszedł czas na wyścig w górach. Włoskimi serpentynami usianymi odcinkami specjalnymi auta podjeżdżały aż do Abetone – wysoko położonego miasteczka, znanego głównie fanom narciarstwa.  Droga „na” oraz „z góry” była położona pośrodku lasu. Co w sumie nie powinno dziwić, jeśli wiemy, że nazwa miasteczka oznacza „wielką jodłę”. Droga na dół zaprowadziła kierowców do Parmy, zahaczając wcześniej o zabytkową Modenę.

Ale przecież miasto, to nie tylko zabytki. Fakt, że sceneria, w której rozgrywa się  wyścig jest bardzo istotna, ale nie możemy zapominać o ludziach, którzy te miejsca wypełniają. Dla mieszkańców Włoch cztery dni z Mille Miglia to czas w roku, na który czekają szczególnie. Zasiadają wtedy przy kawiarnianych stolikach, na balkonach albo przydrożnych murkach i machając flagami ze słynną czerwoną strzałką kibicują kierowcom. Niektórzy niespiesznie piją kawę, inni gorączkowo zagrzewają kierowców do walki. Są też tacy, którzy… karmią załogi startujące w Wyścigu Tysiąca Mil. W końcu czy może być coś bardziej włoskiego, niż pizza zjedzona na placu w Sienie albo łyk espresso gdzieś w małym miasteczku Toskanii? To te małe rzeczy tworzą niepowtarzalny klimat wyścigu, a jednocześnie są osłodą za wszystkie trudy, którym muszą sprostać kierowcy.

Po trzecim etapie raju Czerwonej Strzały nastąpiła zmiana na prowadzeniu. Na pierwszym miejscu są Andrea Vesco i Andrea Guerini w Alfie Romeo 6C GS, dotychczas prowadzący w klasyfikacji Luca Patron i Massimo Casale w O.M. 665 S Superba 2000 spadli na drugą pozycję. Załogi Perlage Team nadal utrzymują się około połowy stawki.

Więcej/ źródło/ zdjęcia: http://www.cisowianka.pl/millemiglia/?sub=sec129

Post Author: ola