Z powodu potężnego bezrobocia, ale i dobrych warunków pracy jakie oferuje Włoski Bank Narodowy, na jego ostatnią rekrutację odpowiedziało 28 tysięcy osób.
• Z racji, że bank che przyjąć zaledwie 30 osób, aplikacji na jeden etat było prawie 3 tysiące.
• Wstępna selekcja z aplikujących wyłoniła 8 tysięcy, które przejdą rygorystyczne dwa egzaminy, pierwszy pisemny a drugi ustny. Dopiero po nich mniej niż procent aplikujących dostanie pracę.
• Bank będzie płacił pracownikom około 2 300 euro miesięcznie.
W czerwcu pisaliśmy o zaniepokojeniu papieża Franciszka sytuacją we włoskich firmach. Na spotkaniu w Watykanie papież zaznaczał, że musi być w polityce kadrowej przedsiębiorstw miejsce na młodych ludzi, bo jego brak może doprowadzić do patologii na skalę społeczną.
Taką nieprawidłowością jest ponad 40 proc. bezrobocie, jakie trawi młodych Włochów, a które unaoczniła wręcz kuriozalna sytuacja rekrutacji do Włoskiego Banku Narodowego.
28 tysięcy na 30 etatów
Jak informowały międzynarodowe media, w tym brytyjski dziennik „Daily Mail”, rzymski bank w lipcu ogłosił nabór na 30 stanowisk asystentów do swoich oddziałów. Jak na standardy włoskie zaproponowano dobrze płatne etaty, średnia płaca na Półwyspie Apenińskim to 1 762 euro miesięcznie a w banku można zarobić około 2 300 euro.
Skala zainteresowania przerosła wszelkie oczekiwania, na każde stanowisko zapikowało blisko 3 tysiące osób, dając sumę prawie 28 tysięcy aplikacji na wszystkie posady. Po wstępnej selekcji udało się zawęzić liczbę kandydatów do 8 tysięcy.
Co dalej?
Jak precyzują zagraniczne dzienniki, np. „The Telegraph” kandydaci teraz będą przechodzić rygorystyczny proces rekrutacji składający się z egzaminu pisemnego i ustnego. W pierwszym będą musieli się wykazać wiedzą matematyczną, statystyczną, ekonomiczną i znajomością języka angielskiego.
Czytaj więcej: TUTAJ