O jej obezwładniającej urodzie, nieodpartym seksapilu i ciętym języku krążyły legendy. Miała u stóp całe Hollywood, a mężczyźni tracili dla niej głowy. 4 lipca Gina Lollobrigida obchodzi dziewięćdziesiąte urodziny.
Foto: David Cairns / Getty Images
- Giną, młodą studentką Akademii Sztuk Pięknej, szybko zainteresowali się ludzie z branży filmowej – ale początkowo przyszła gwiazda wcale nie chciała robić kariery w show-biznesie.
- Prawdziwa popularność przyszła, gdy Lollobrigida zajęła trzecie miejsce w konkursie Miss Włoch.
- Kiedy zaproponowano jej wyjazd do Hollywood, odmówiła; twierdziła, że woli być gwiazdą europejską. Dopiero później zmieniła zdanie.
- Kiedy zawodowe propozycje przestały ją satysfakcjonować, bez wahania poświęciła się innym pasjom.
- Od lat trwa jej konflikt z Javierem Rigau y Rafolsem – aktorka twierdzi, że mężczyzna sfałszował ślub, by przejąć jej majątek.
Humphrey Bogart powiedział kiedyś, że przy niej nawet Marilyn Monroe wygląda jak Shirley Temple. Sama Monroe na pierwszym spotkaniu miała jej oznajmić: „Nazywają mnie Giną Lollobrigidą Ameryki”. Z włoskim temperamentem, egzotycznym wyglądem i silnym charakterem nie mogła przejść niezauważona. Ale tak naprawdę początkowo wcale nie marzyła o wielkiej karierze.
Kariera od niechcenia
Luigina Lollobrigida, córka producenta mebli, już jako dziecko wyróżniała się wśród swoich rówieśniczek mocną osobowością. „Kiedy byłam mała, byłam urwisem. Od małego byłam silna, w szkole byłam chuliganem, więc umieszczono mnie w męskiej szkole, jako jedyną dziewczynkę. Po krótkim czasie stanęłam na czele chłopięcego gangu. Miałam wtedy sześć albo siedem lat”, cytuje słowa Giny portal Polskatimes. Gdy podrosła, zapragnęła zostać artystką i zaczęła studiować rzeźbę w rzymskiej Akademii Sztuk Pięknych. To właśnie tam dostrzegli ją ludzie z branży filmowej i złożyli propozycję, o jakiej marzyła niejedna dziewczyna. Ale Lollobrigida nie była zainteresowana. Zgodziła się pójść na przesłuchanie dopiero po wielu namowach, jednak pierwszą propozycję roli odrzuciła bez wahania. Do następnego angażu przekonała ją dopiero obietnica sporego wynagrodzenia. „To był czas, kiedy byliśmy biedni, potrzebowaliśmy pieniędzy na jedzenie. Podczas wojny straciliśmy cały majątek. Pierwszego dnia przyjechałam do wytwórni na rowerze. Następnego miałam już rolls-royce’a, którego producenci dali mi w prezencie. Byli przekonani, że czeka mnie wielka kariera”, wspominała.
Czytaj więcej: TUTAJ